Na wykwintny niedzielny deser coś z "gospodyni litewskiej":
Na każdą cytrynę bierze się sześć jaj i dwie kopiaste łyżki cukru.
Cytryny rozwarzyć tak, żeby w nie z łatwością słomkę wbijać było można,
strzegąc się wszakże aby się nie popękały i soku nie utraciły; dla tego
trzeba kolejno wyjmować te, które się ugotowały i zawijać je w serwety
grubo czem po wierzchu nakrywszy dla rozparzenia, a twardszym jeszcze
dać się gotować. Gdy wszystkie dójdą, wybrać z nich pestki, a same
cytryny ucierać w makutrze póty, aż się całkiem zmasują; w wtenczas
sypać odmierzony już cukier i żółtka po jednym wbijać, z niemi jeszcze
ucierać aż do zbielenia massy, a potem ją przez sito przefasować, i
jeszcze ucierać dopóty, aż się wzdymać i pienić zacznie; wtenczas
dodawszy pianę z tego ubitą z pozostałych białków, wymieszać z nią lekko
i nalewać do form papierowych wysmarowanych niesłonem masłem; te na
blasie powinny być ustawione i do lekkiego bardzo pieca wsadzone, aby
nie zsuszyć i nie podrumienić tortów. Gdy po wyjęciu dobrze ostygnie,
wtenczas go lukrować: czy to układając kawałki jedne na drugich
przekładane galaretą lub marmeladą, czy też w jednym dużym kawale
kształtnie wyrobionym olukrowawszy, stawić na stół wielkanocny.
N.B. Na największy dość jest sześć cytryn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz