Byłam głodna jak wilk, a w domu tylko jajka i pomidory. Wypróbowałam więc gorącą przystawkę z wydania "Kucharki litewskiej" z 1938 roku:
Dwanaście średnich pomidorów obmyć w zimnej wodzie, ściąć wierzchy,
wybrać miazgę z ziarnakami. Pokrajać wędzony boczek, z lekka zagrzać na
patelni, wlać do rozbitych pięciu jaj w półszklance mleka, wsypać trochę
szczypiorku, zrobić bitą, lecz nie gęstą jajecznicę, posolić i nałożyć
pomidory, przykrywając ściętym deneczkiem, pokropić masłem lub śmietaną i
na 10 minut wstawić do pieca.
Zrezygnowałam co prawda z boczku i mleka, a piekłam około 30 minut w 150 stopniach, ale i tak były pyszne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz